Maroko 2013 - dzień dwudziesty trzeci - Góry Rif


26.04.2013

Pierwszy raz podczas naszego pobytu w Maroku trafia się paskudna pogoda. 
W medinie odsyłają nas z miejsca na miejsce i tak, krążąc po niebieskim labiryncie, docieramy do informacji turystycznej. Pani pokazuje nam mapę z której nic nie wynika, niby jakieś szlaki są, ale nie wiadomo dokąd i po co. Widoków i tak nie będzie bo zachmurzenie totalne. Odechciało nam się łażenia po górach. 
Niebieskie miasto Chefchaouene






Laszlo wypatrzył jakiś lokal ze smacznie wyglądającym jedzeniem, zaniepokoiły mnie pustki, ale głodni nie szukaliśmy dalej. Intuicja nie zawiodła, jedzenie marne, nieświeże, a ceny w menu nagle dwukrotnie wzrosły. Oj niemile pożegnaliśmy się z gospodarzem.
W mieście za tłoczno, dajemy jednak szansę górom. Dziś nie dostrzegamy już tyle piękna co wczoraj, okolica cudna, ale przed domami walają się wzgórza śmieci, ogromne, cuchnące, tuż przed oknami. Niepojęte. A w tym całym syfie stado czapli złotawych, kozy, psy i bociany, które ciężko nazwać białymi.
Czapla złotawa

Wałęsamy się po okolicy, oglądając nieznane nam gatunki drzew, ale co chwila znikąd pojawią się lokalni i niby zaciekawieni zagadują, po czym oferują hasz. Najgorsze, że nie przyjmują odmowy i podążają za nami długi czas. Potrzebujemy świętego spokoju, wracamy na poletko z poprzedniego noclegu i spławiwszy kolejnych „dilerów” upajamy się ciszą i podziwiamy pochmurne widoki gór Rif.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz