29.04.2013
Wzgórza wokół miasta
czarują kolorami, góry niewielkie ok. 1500 m.n.p.m, po szczyty
usiane drobnymi poletkami.
W gaju oliwnym świergot ptaków, coś
jaskrawo żółtego umyka nam w gąszczu liści- wilgi! Jaka szkoda,
że takie płochliwe. Stado kulczyków, szczygły, jest i dudek.
Wszystko nam zwiewa. Laszlo wkurzony, obiecuje, że odda aparat na
złom. Wchodzimy coraz wyżej, aż w oddali wyłania się morze.
Spore było nasze zaskoczenie, ale w sumie to tylko 30km w linii
prostej.
Mijamy kolejne poletka porośnięte niskimi roślinkami,
które mocno przyciągają nasz wzrok. Konopia. Ot tak, rośnie sobie
wśród zbóż.
W mieście nie mogą się
nadziwić co my tu robimy kolejny dzień, bacznie się przyglądają,
szturchają znajomych, żeby na nas zerknęli.
Na ulicy stoją panowie z małymi straganami, jeden sprzedaje
chusteczki higieniczne, kolejny papierosy na sztuki, jeszcze inny-
lizaki. Kupujemy stos owoców, pyszne marokańskie słodycze i
wracamy ucztować do naszej przytulnej celi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz