27.04.2013
Deszcz i mocny wiatr
chlasta naszym namiotem, a my wylegujemy się bez żadnych pomysłów
na dalszą podróż. Decyzja- zbieramy manatki i zmiatamy z
Szefszewanu. Zaglądamy jeszcze do kawiarni internetowej w poszukiwaniu kolejnego
celu. Al- Hoceima! Park Narodowy i Morze Śródziemne kuszą. Przystanek
pierwszy- Bab Barred, miasteczko spelunowate, ale serwują znakomitą
cieciorkę z kamunem. Następny- Katema, którą miejscowi nazywają
Isagen. Podobno najbardziej gangsterskie miasteczko w górach Rif, z
Europy przyjeżdżają tu mafiozi i szmuglują haszysz.
Okolice
bardzo ładne, ale nie chcemy nikomu wpakować się w interesy i
prędko przesiadamy się do autobusu. Trochę nam przykro, bo widoki
po drodze wspaniałe, zielone wzgórza przy świetle zachodzącego
słońca, a my nie mamy możliwości robienia zdjęć. Noc zastaje nas już w
Al-Hoceimie i tu doznajemy pierwszego szoku. Czysty dworzec, żadnych
naganiaczy, nikt nas nie zaczepia, cisza. Naprzeciw dworca
dostrzegamy sporą górkę, prezentuje się idealnie na nocleg.
Dopiero na szczycie znajdujemy kawałek wypłaszczenia na namiot. Al-
Hoceima pięknie oświetlona, w oddali miga latarnia morska a w
ciemności kojąco szumią fale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz