Maroko 2013 - Dzień dwudziesty ósmy - Fez

01.05.2013
Tym razem czujemy się znacznie swobodniej w gąszczu mediny. Ostatni moment, żeby kupić jakieś drobne pamiątki. Ceny znamy, więc teraz zakupy to dla nas zabawa, raz sprzedawca stroi miny, raz my, on wykłóca się po arabsku, my po polsko-angielsku. Dobijamy targu! Kolorowa ręcznie szyta czapka i cudowne marokańskie perfumy są nasze. Spacerujemy wąskimi uliczkami mediny i bez problemu docieramy wprost do garbarni. Smutek wzbudził w nas widok szczygłów w małych klatkach, są tu wciąż wyłapywane i trzymane w niewoli ze względu na piękny śpiew. 


W warzywnej uliczce kupujemy kamun (jesteśmy zachwyceni tą przyprawą) i zieloną herbatę.
W parku polujące pustułki wypłoszyły większość ptaków, ale jednak dostrzegamy muchołówkę żałobną i szpaka jednobarwnego. 

jerzyk alpejski

muchołówka żałobna

szpak jednobarwny
Dziś czas wyłącznie na przyjemności, tadżin, harira, sok pomarańczowy i mnóstwo soczystych owoców. Wieczór spędzamy na dachu naszego hotelu, skąd obserwujemy życie przy bramie Bab Boujloud. 
Brama Bab Boujloud




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz