Maroko 2013 - dzień dwudziesty pierwszy - odpoczynek

24.04.2013r
Dzisiejszej nocy był odpływ, na lagunie pojawiły się liczne wysepki, a na brzegu zazieleniły się skały, wcześniej zatopione w oceanie.
Za gorąco na spacery, zabieramy się do odkładanego już jakiś czas prania. Gospodyni widząc nasze zmagania przynosi nam proszek i płyn do prania. Nie mogąc patrzeć na mężczyznę wykonującego taką robotę, zabrała ubrania Laszlowi i poczęła je ucierać,
wyżymać, wygniatać i po kilka razy płukać w różnych miskach. Trochę się pogubiliśmy w kolejności, ale bacznie obserwując prędko stworzyliśmy prawdziwą drużynę praczy. Pani chodzi za nami jak cień, ale trzeba przyznać, jest uroczo gościnna.
Gdy skwar lekko ulżył wybraliśmy się na ptasie łowy, mokradła wydawały się suchsze. Laszlo prze do przodu, a teren coraz bardziej grząski. O nie, tego już za wiele! Zapadłam się powyżej butów i pływam w grząskim bagnie, fuj. Odechciało mi się spaceru, jestem zła, wszystkie ptaszki zniknęły, a wokół czają się krabie szczypce.
W nagrodę czeka nas rybia uczta. Koło rybiego targu stoi wielki lokal, który pęka w szwach, musieliśmy przysiąść się do licznej rodziny Marokańczyków, bo zabrakło miejsc. Nie wiemy jaką rybę dostaliśmy, ale była znakomita! W ogromnej ilości i za maleńką cenę.Po raz kolejny okazuje się, że najlepsze jedzenie i największe porcje są tam, gdzie najwięcej miejscowych.
Wczorajszy dzień był naszym ptasim sukcesem, dziś oddajemy się fotografii krajobrazu.
A wieczorem... gospodyni uraczyła nas kurczakiem z frytkami, mniam.
tak kończą się skróty

Port rybacki Moulay Bouselham
Ujście rzeki Drader do oceanu

Moulay Bouselham
Pięknie położone Moulay Bouselham

Laguna Merja Zegra w momencie odpływu
Krab

Laszlo
Jeszcze wczoraj był tu ocean

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz